Prezenty. Kto z nas nie lubi ich dostawać?! Często tyle samo – o ile nie więcej – radości daje dawanie prezentów. A okazji co nie miara: urodziny, imieniny, rocznice no i oczywiście święta. Przed Wami dziesięć inspiracji na prezenty świąteczne.
1.Prezenty w postaci książek
A czego innego spodziewaliście się po małżeństwie żyjącym z pisania?
Tak, wiem:
– są KSIĄŻKI i książki,
– nie wszyscy czytają (ale zawsze mogą zacząć),
– książki są drogie (potrafią kosztować tyle, co kawa na mieście: toż to rozbój w biały dzień),
– nie wiem, co inni lubią (chyba po to mamy język i głowę, żeby pytać?),
– taki prezent ich nie ucieszy (to założenie? czy fakt?),
– …
Dlatego właśnie powstało pozostałe 9 pozycji. My najchętniej i najczęściej obdarowujemy bliskich i dalekich książkami. Książki to właściwy prezent nie tylko dla tych, którzy dzielą z nami pasję do literatury. Wielu ludzi ma jakieś zainteresowania. Pomiędzy praniem, pracą, jedzeniem i spaniem ludzie hodują kwiaty, pieką chleb, malują, uprawiają sport lub choćby intensywnie kibicują, fotografują… Im też można kupić książkę – na przykład taką związaną z zainteresowaniem. A dla najmłodszych –Modlitewnik dla dzieci 😉
Niemniej i my czasami wybieramy na prezent coś innego. Co i jak? Czytaj dalej, a się dowiesz.
2. Prezenty drewniane ponad plastikowe.
Drewno jest trwalsze, więc dłużej służy. Drewno się rozkłada, jest bardziej ekologiczne. Początkowo chciałam napisać, że dotyczy to głównie zabawek i rzeczy dla dzieci, ale nie. Pomyślcie sami – wolelibyście dostać deskę, szkatułkę na biżuterię, półkę itp. drewniane czy plastikowe? Jedyne, w czym plastik króluje nad drewnem, to klocki LEGO. Ty też znajdziesz taką rzecz, która się z tej zasady wyłamie – i to jest OK. Ja jednak – jeśli mogę – wybieram drewno. Co drewnianego można kupić na prezent? Odwieczne „to zależy” nikogo nie zadowala. Ale wśród klasyków znajdziemy ramki, elementy wystroju wnętrz, a może szachy?
3. Prezenty własnoręczne ponad kupne
W prezentach chodzi przede wszystkim o gest. Lubię dostawać i dawać prezenty, które są zrobione samodzielnie. W DIY cieszy mnie sam proces robienia. Kiedy sama otrzymuję taki dar, widzę w nim nie tylko produkt – czasem bardziej, czasem mniej doskonały. Widzę w nim czas spędzony na przygotowaniach, widzę w nim chęci potrzebne do tworzenia, widzę w nim kreatywność i zdolności osoby, która go wykonała.
Łatwiej jest wejść do sklepu, wskazać palcem produkt, zamachać przed czytnikiem kartą i wyjść z gotowym, najczęściej już zapakowanym prezentem – i czasem to jest dobry pomysł. Dużo trudniej stworzyć coś najpierw we własnej głowie, a potem to złożyć. Wiem, jak to działa, dlatego doceniam i czuję się naprawdę wyjątkowo, kiedy ktoś daje mi owoc swojej pracy. Uprzedzając: nie, kiedy chcę kupić komuś herbatę (bo wiem, że lubi), nie sadzę jej na parapecie. Analogicznie nie idę do lasu po drewno i nie zakładam drukarni w domu, żeby podarować książkę (ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ją sama napisała 😎). Staram się jednak do kupionych prezentów dodać coś DIY. Pierniczki, zakładki, kosmetyki, ozdoby, biżuterię… Dać cząstkę mojego czasu i siebie.
4. Jakość ponad ilość
Wolę coś małego niż dużego. Jeden prezent zamiast kilku tańszych. Wolę konkret, esencję, zamiast kiczu. Jedno, a porządne, zamiast kilku bubli. Z takiego wychodzę założenia i taką politykę stosuję, chcąc obdarować innych.
5. Trafiony prezent ponad niespodzianki
Trafiony prezent może być niespodzianką, ale czasem nie jest. Jak bardzo uwielbiam niespodzianki, możecie spytać Przemysława. Uwielbiam je robić innym, uwielbiam być zaskakiwana. Czasem jednak ponad niespodziankę liczy się dla mnie, żeby kupić komuś coś, co sprawi mu przyjemność, czego będzie używał. Niektórym osobom wiem, co podaruję na długo przed okazją, z powodu której pakuję prezent, niektórym kompletnie nie mam pojęcia, co podarować. Nie ma to nic wspólnego z tym, jak bardzo się znamy. Tak, dokładnie: czasem nie wiem, co mam kupić własnemu mężowi, ale to nie dlatego, że go nie znam, tylko dlatego, że chcę autentycznie sprawić mu radość.
Czasem, kiedy długo nie potrafię wymyślić, po prostu pytam i nie widzę w tym nic złego. Wyjściem pośrednim jest prośba o wymyślenie 5 rzeczy, jakie by dana osoba chciała, a ja sama wybiorę, która z opcji to będzie. Wiem, co kupić, a ta osoba nie jest do końca pewna, co dostanie. Genialne, prawda? Poza tym niektórzy nie lubią być zaskakiwani.
6. Bardziej być niż mieć
Czasem zamiast kolejnej rzeczy do zgromadzenia daję ludziom przyjemność z wrażeń. Karnet na siłownię, bilety do teatru, lot balonem, wejściówki na koncert, rezerwacja w hotelu, wizyta w planetarium, zaproszenie do restauracji – to tylko kilka z tysiąca możliwości ekonomicznych, ekologicznych rozwiązań, zgodnych z ideologią zero waste.
7. Nie wszystko co opłaca się – warto i nie wszystko co warto – opłaca się
Nie daję się naciąć na „promocje” świąteczne. Tak, jak przed Black Friday, tak przed świętami wiele sklepów sztucznie zawyża ceny, żeby moc je przekreślić i obok napisać tę, która widniała tam miesiąc temu: teraz cudownie odchudzoną, na czerwono, błyszczącą. Powiem Wam, że ja nie widzę sensu w kupowaniu tylko dlatego, że ktoś mi mówi, że teraz się opłaca, bo naprawdę – nie warto.
8. NIE prezentom sugerującym – chyba, że ktoś o nie poprosił (patrz punkt 5)
Nie lubię takich otrzymywać i chyba nie zdarza mi się takich dawać, w każdym razie mam taką nadzieję. O co mi chodzi? O te wszystkie kremy przeciwzmarszczkowe dla teściowej albo te książki o sprzątaniu dla synowej. Myślę tu o sprzętach sportowych dla osób puszystych. Czy też – tak, właśnie tak – o poradnikach „jak szybciej czytać” dla osoby, która ciągle wymawia się brakiem czasu. Ja nie ucieszyłabym się z czegoś takiego, dlatego nie daję tego innym. Nic w ten sposób nie osiągniemy chyba – poza ochłodzeniem relacji z tą osobą.
9. Opakowania zero waste
Prezenty to jedno, a ilość śmieci, jaka im towarzyszy jest przerażająca. Nie jestem ekspertem od zero waste, ale staram się zachować jak najbardziej eko przy pakowaniu prezentów. Odwieczny dylemat papier czy torebka ciągle kołacze się z tyłu głowy. Zaletą torebki jest to, że ja używam ich wielokrotnie, moja rodzina podobnie – ponieważ jedna torebka wróciła już do mnie dwa razy. Kolorowy papier lepiej się rozkłada, ale ciężko użyć go wielokrotnie, biorąc pod uwagę, że prezenty otwierają dzieci, mając przy tym sporo zabawy. Nie chodzi o to, żeby nie zadbać o estetykę podania, tylko o to, żeby nie dawać tysiąca opakowań – wszak powinno liczyć się wnętrze.
10. Prezent w postaci Kasy jako ostateczność (ale czasem to najlepsze rozwiązanie)
Nie popieram dawania papierków z królami na obrazku, czasem jednak – kiedy ktoś tak bardzo, bardzo marzy o różowym rowerku z pedałami, to… Tak, w najbliższej rodzinie uznaję składki, jeśli jest to wspólnie ustalone, jeśli druga osoba o to prosi.
Nietypowy to był wpis, prawda? Rady były uniwersalne, a jednak dalej nie wiecie co kupić i czy właśnie na pewno kupić? Nie jesteście już w tym samym punkcie, co przed przeczytaniem, oj nie. Teraz tylko pozwólcie swojej głowie trochę pogłówkować. Powodzenia!
Poślijcie też ten post do osób, które mogą tego potrzebować. Może do osób, które robią Wam prezenty?
Uważasz ten wpis za wartościowy?
Możesz postawić mi wirtualną kawę 😊
Mi się marzy właśnie lot balonem ❤️ #kolekcjonowaniedoświadczeń
Piękne marzenie 🙂 mogę lecieć z Tobą? 😉