Chciałabyś dobrze się czuć, będąc w kościele, w którym są dzieci? Chciałabyś zabierać dzieci do kościoła z radością i bez lęku? Dziecko w kościele to dla jednych temat tabu, dla innych kontrowersja. Dla niektórych temat bolesny – przez przykre doświadczenia lub wiążący się z poczuciem winy. Są także tacy, którzy chcieliby się dowiedzieć więcej, aby jak najlepiej uczestniczyć we Mszy św. i życiu Kościoła. Dla takich właśnie napisałam ten artykuł.
Są ludzie, którym choć nie brakuje tych trudniejszych doświadczeń, mają wiele pozytywnych wspomnień z obecności w kościele razem z dziećmi. Zaliczam się do nich i chciałabym się tym podzielić, aby jak najwięcej osób korzystało z tego, co można zyskać w kościele. W poniższym artykule poruszę takie kwestie, jak: Czy dziecko i jego rodzice są w kościele mile widziani? Czy dzieci powinny chodzić do kościoła? A jeśli tak, to na jaką Mszę i co mają na niej robić? Co można ze sobą zabrać? Gdzie znaleźć sobie i dziecku miejsce w kościele? Temat jest szeroki, więc wpis będzie długi. Przed jego napisaniem zapytałam zarówno swoich znajomych, jak również kilku księży oraz obserwujące mnie osoby w mediach społecznościowych – na Instagramie.

Czy chodzić z dzieckiem do kościoła?
«Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.
(Mk 10, 13-14)
Z tym cytatem z Pisma Świętego (jednym z moich ulubionych) zgada się nie tylko wielu kapłanów i świeckich, ale także nasza rodzina. Kościół jest, a raczej powinien być miejscem, w którym dzieci są mile widziane. Sam Pan Jezus zaprasza je do siebie. Więc jeśli nikt Ci tego jeszcze nie powiedział albo masz wręcz odwrotne doświadczenie – to ja Ci teraz mówię, że dla Boga kościół to miejsce otwarte dla dziecka. Twoje dziecko – takie, jakie jest – ma zaproszenie od samego Jezusa.
Te małe dzieci, nawet niemowlaki to wierni i przyszli dorośli, być może księża, siostry, katecheci. Dlatego jednoznaczna odpowiedz na pytanie, które dla mnie jest retoryczne brzmi: „Tak”, chodzić z dzieckiem do kościoła. Także w moim mini badaniu na Instagramie wyszło, że tak uważają ludzie – że dobrze jest chodzić z dzieckiem do kościoła. Aż 71% respondentów było na tak, 13% na nie, a 16% uznało, że dobrze jest brać dziecko do kościoła czasami. Oczywiście w każdym przypadku, przed każdym kolejnym wyjściem trzeba podjąć decyzję, czy w tym dniu jest to dobry pomysł. Więcej na ten temat będzie nieco dalej, jednak ogólna zasada brzmi: „tak, chodzić z dzieckiem do kościoła”.
Na jaką Mszę chodzić z dzieckiem do kościoła?
W niedziele w większych miastach mamy do wyboru od kilku do kilkunastu Mszy. W małych parafiach, szczególnie na wioskach, wybór ogranicza się do dwóch – trzech. Czasem mówi się o „mszy dla dzieci”, niektórzy mówią o dziecięcej Mszy, choć to niefortunny zwrot. Jest wiele zalet takich Eucharystii. To rozwiązanie ma też wady. Najpierw o nich, a potem zastanowimy się, dlaczego nie powinno się mówić „dziecięca Msza”.
Zalety:
– Msze z udziałem dzieci częściej są krótsze, dzięki czemu dziecku, które ma krótki czas skupienia na jednej rzeczy, łatwiej jest się skupić na tym, co najważniejsze.
– Ksiądz stara się mówić językiem dostosowanym do dzieci, dzięki czemu łatwiej im o skupienie, a także zrozumienie religijnych treści.
– Dziecko na Mszy z udziałem dzieci widzi inne dzieci, co jest dla niego normalizujące. Widzi, że skoro są inne dzieci, to jest to przestrzeń przyjazna dla dzieci (oczywiście dziecko nie przeprowadza takiej analizy, tylko widząc inne dzieci na Mszy po prostu bierze to za normę i przyzwyczaja się do bycia w kościele).
– Oswaja się z sacrum stopniowo, duża przestrzeń świątyni jest dla malucha ciekawym miejscem.
Trudność
– Kiedy na Mszy jest dużo dzieci, każde z nich inaczej się zachowuje, a rodzice nieco inaczej na to reagują, ponieważ gdzie indziej stawiają granice. Dzieci naśladują od siebie wzajemnie zachowania, które niekonieczne powinny być obecne w kościele. Mając to na uwadze, ważne jest właśnie, aby to rodzic był w pobliżu, aby wspierał w wymagającym czasie – bo Msza w kościele jest wymagającym dla dzieci i dla rodzica doświadczeniem.
Pewnym rozwiązaniem jest tzw. akwarium, w którym mogą schronić się rodzice z dziećmi tak, że widzą, co się dzieje, a jednocześnie dźwięki dzieci nie są słyszane przez wiernych. Pułapka takiego miejsca jest jednak taka, że często jest to miejsce głośniejsze – właśnie ze względu na to, że znajdują się tam dzieci, potrzebujące się uspokoić. Z tej powodu niektórym dzieciom może być jeszcze trudniej się skupić niż będąc na kościele. Poza tym każdorazowe przychodzenie do kościoła i rozpoczynanie niedzielnej Eucharystii tym miejscu może dać dziecku poczucie, że właśnie tak wygląda Msza. Ciągłe oglądana zza szyby, wśród innych dzieci, szukających ukojenia. A może być inaczej.
Dlaczego nie powinniśmy mówić „Msza dziecięca” i czy tylko na taką powinniśmy chodzić z dzieckiem?
„W wielu kościołach jest w niedzielę sprawowana o stałej porze Msza z udziałem dzieci. Nie mówmy, że jest to Msza dziecięca, ale Msza z udziałem dzieci. Sformułowanie Msza dziecięca może sugerować, że Bóg, kapłan mają się dostosować do dzieci. Trochę tak jest, ale wszystko ma swoje granice. Przede wszystkim człowiek ma się dostosować do Boga i Jego wymagań. Pan Bóg od nas wymaga, bo nas szanuje. Msza Święta z udziałem dzieci wydaje się być odpowiednia dla tych najmłodszych, mających wielki problem ze skupieniem. Warto, aby rodzice w domu jak najczęściej rozmawiali z dziećmi o Bożych sprawach. Rodzice i dzieci! Przychodźcie w niedzielę na Mszę Świętą, nie tylko na tak zwaną Mszę z udziałem dzieci” – tłumaczy i zachęca Ks. Mateusz Szkudlarek.
Czy można wziąć dla dziecka do kościoła zabawki?
Z mojej ankiety wyszło, że zdania są podzielone – trochę więcej niż połowa (51%) respondentów była zwolennikami zabawek w kościele, prawie połowa (49%) była przeciwko. Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, dobrze jest zastanowić się, czego uczy zabieranie zabawek do kościoła? Kościół różni się od wszystkich miejsc. Czym innym jest także zabieranie pluszowego misia dla niemowlaka czy też gryzaka lub innej zabawki, którą mama bądź tata uspokaja malucha, a czym innym resoraki, którymi 5-latek urządza wyścigi na podłodze lub ławce w kościele, albo gadająca, interaktywna zabawka.
Bliżej mi raczej do wersji „nie brać”, z wyjątkiem zabawek dla tych najmłodszych. Nie zabawką, a jednak rzeczą, którą według mnie można zabrać do kościoła są… modlitewniki dla dzieci. Dziecko może dzięki nim śledzić przebieg Mszy świętej w książeczce, z drugiej jednak strony – zamiast w niej uczestniczyć – wpatruje się w kartki, na których narysowane jest to, co dzieje się na ołtarzu. Także również w tym przypadku trzeba być czujnym.
Czy można wziąć dla dziecka do kościoła jedzenie?
Przy tym pytaniu dałam możliwość trzech odpowiedzi, a wyniki ankiety na Instagramie wyglądają następująco:
Tak – 41%
Nie – 24%
Dla niemowlaka do dwóch lat tak – 35%
Dziecko w kościele według mnie może pić – szczególnie w upalne dni. Zabieranie wody jest dla mnie naturalne, dlatego o to nie pytałam (ale podkreślmy: wody). A co z jedzeniem? Uważam, że nie trzeba brać jedzenia do kościoła dla dziecka z wyjątkiem maluchów poniżej roku-dwóch, kiedy trudno jest nakarmić je na zapas, kiedy pory jedzenia są częste, a dziecko nieprzewidywalne. Pozwalanie kilkulatkowi na jedzenie w kościele, żeby było cicho, jest dla mnie zastanawiające. Czy to zbyt rygorystyczne? Przez godzinę raczej trudno umrzeć z głodu. Takie same zasady powstrzymywania się od jedzenia obowiązują w muzeum, a nawet w galerii handlowej. Na szybach sklepów naklejona jest ikonka z przekreślonym jedzeniem. Dla nikogo nie jest to dziwne i wszyscy to respektują. Godzina w kościele to nie jest według mnie zbyt długi czas, żeby powstrzymać się od jedzenia dla dziecka (zdrowego) powyżej dwóch lat.
Osobiście w niedziele jemy śniadanie dokładnie w takim czasie przed Mszą, żebyśmy mieli post eucharystyczny, a jednocześnie idziemy na Mszę po sytym posiłku, bogatym w białko i tłuszcze. Moje dzieci nie wołają o jedzenie, bo po pierwsze są najedzone, a po drugie – wiedzą, że nie zabieramy jedzenia do kościoła. Czasem pod koniec Mszy szepczą, że chciałaby coś zjeść, wtedy mówię im: „zastanówcie się, co chcecie zjeść, jak wrócicie” – i samo to zaspokaja ich potrzebę w kontekście jedzenia w tym momencie.

Co księża na obecność dziecko w kościele
O zdanie na temat dziecka w kościele zapytałam również kilku znajomych księży. Wszyscy byli zwolennikami i powiedzieli, jak to wygląda z ich perspektywy:
„Św. Marek w swojej Ewangelii opisał jak Jezus reagował na obecność dzieci. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. (Mk 10, 13-14) Zdaje się, że uczniowie – w przeciwieństwie do swojego Mistrza – nie traktowali dzieci zbyt poważnie. Jezus traktuje dzieci poważnie. My księża, uczniowie Pana Jezusa, też chcemy traktować dzieci poważnie.
Zachęcam rodziców, aby przynosili swoje małe dzieci do kościoła, na Mszę Świętą, na nabożeństwa. Pragnę zauważyć, że istnieją zarówno specjalne błogosławieństwa dla matek przed i po urodzeniu dziecka, błogosławieństwo rocznych dzieci, jak i zwyczajowe błogosławieństwa dzieci w każdym wieku. Zachęcam rodziców, aby prosili kapłanów o takie błogosławieństwa. Można to uczynić na przykład w zakrystii po Mszy Świętej. Dzieci są z pewnością mile widziane w kościele, ale starajmy się uwrażliwiać je na sacrum” – ks. Mateusz Szkudlarek
„Jestem zdecydowanym zwolennikiem obecności dzieci także podczas liturgii, jednakże dużym problemem jest, kiedy rodzice dają dziecku totalną „wolność i swobodę” w poruszaniu się po kościele, gdyż to bardzo rozprasza i przeszkadza w przeżywaniu osobistego spotkania z Jezusem dla wszystkich, którzy po to właśnie przyszli” – ks. Adrian Sroka
„Kościół bardzo kocha dzieci i widzi w nich całą przyszłość. To właśnie je kształtujemy, aby w przyszłości one wzięły odpowiedzialność za kościół, rodzinę i wiarę. Myślę, że każdy kapłan cieszy się obecnością dzieci w kościele (choć niektórzy mało to okazują). Jak dziecko będzie się dobrze czuło w kościele to będzie chętnie chodziło, a kiedy kościół będzie miejscem zakazów i niewoli to dziecko będzie uciekać. Dzieci są bardzo mile widziane w kościele” – ks. Michał
Gdzie powinno stać dziecko w kościele?
Dziecko w kościele powinno być obok osoby, z którą przyszło do kościoła. Jeśli dziecko jest na tyle małe, że przychodzi do kościoła z rodzicami lub innym opiekunem, to według mnie także podczas Eucharystii dobrze, aby znajdowało się blisko niego. Dlaczego? Ponieważ wtedy może naśladować gesty i zachowanie tych osób. Kiedy dziecko jest w gronie samych dzieci, to naśladuje inne dzieci. To często nie wychodzi im na dobre. W mojej ankiecie wyszło, że wielu się ze mną zgadza – na pytanie, z kim ma być dziecko w kościele, aż 86% było za byciem z rodzicami, a tylko 14% uważa, że powinno znajdować się z innymi dziećmi.

Z kim powinno chodzić dziecko do kościoła?
Najlepiej, aby dziecko chodziło do kościoła z tymi, z którymi chodzi także w inne miejsca – czyli z rodzicami. Kiedy chodzimy razem z dzieckiem, pokazujemy mu, że to dla nas ważne, pokazujemy nasz stosunek do kościoła. Sporadyczne chodzenie z babcią, dziadkiem i innymi członkami rodziny też jest w porządku. Dziecko będzie to pamiętać, tak jak Ty pamiętasz, z kim chodziłaś/eś do kościoła w swoich dziecięcych latach.
Kiedy dziecko przeszkadza w kościele?
Specjalnie napisałam tutaj kiedy, a nie czy – ponieważ są takie momenty, że nie ma się co oszukiwać i dziecko w kościele czasem przeszkadza. Nie dlatego, że nie potrafi się zachować, a dlatego, że jest dzieckiem. To fakt, którego nie ma sensu zaprzeczać, a raczej myśleć, jak to zminimalizować bez szkody dla dziecka i wszystkich wokoło. Kiedy dziecko przeszkadza? Posłużę się tutaj odpowiedzią księdza:
„Dużym problemem jest, kiedy rodzice dają dziecku totalną „wolność i swobodę” w poruszaniu się po kościele, gdyż to bardzo rozprasza i przeszkadza w przeżywaniu osobistego spotkania z Jezusem dla wszystkich, którzy po to właśnie przyszli. Czasem reagują za późno, dopiero w skrajnym momencie, kiedy np. dziecko dobiera się do dzwonków ministrantów. Potrzeba pewnego wyczucia i wrażliwości. Kiedy dziecko np. krzyczy w niebogłosy, można na chwilę wyjść, żeby zapanować nad sytuacją.
Natomiast pomocą będzie na pewno działanie wcześniejsze, polegające na wytworzeniu w dziecku od początku pewnego poczucia sacrum, wyjątkowości przestrzeni sakralnej, gdzie należy zachowywać ciszę, powagę, skupienie. Należy dziecku pokazać, że kościół i plac zabaw to dwie totalnie różne przestrzenie i służą do innych celów.” – ks. Adrian Sroka
Mam dużą wyrozumiałość do dzieci, którym dłuży się Msza. Ba, jeszcze większą do rodziców, którzy starają się dzieci uspokajać, tłumaczyć, uciszać. Byłam w tym miejscu. Moje dzieci też przeszkadzały i przeszkadzają w kościele. Komu? O tym za chwilę.
Komu dziecko w kościele przeszkadza?
Powyżej pokazałam, że dziecko może w kościele przeszkadzać, ale właściwie… komu przeszkadza? Moim zdaniem – czterem grupom osób:
Rodzicom
Tak, moim zdaniem dziecko najbardziej przeszkadza swojemu własnemu rodzicowi. Jednak w tych pierwszych latach życia to jest normalne i często nie postrzegamy tego jako przeszkadzanie. Wiemy, że to etap rozwoju, dostosowywanie swojego zachowania do różnych przestrzeni, w tym także kościoła – i to jest ok. Mnie moje dzieci przeszkadzają, a jednocześnie nie przeszkadza mi to, że zaburzają mi przeżycie Mszy Świętej. Jak i skąd mają się dowiedzieć, czemu ksiądz jest ubrany na różowo, dlaczego dzisiaj nie dzwonią dzwonki, tylko takie śmieszne drewniane coś, czy też… co ksiądz pije z tego wielkiego kielicha ????
Księżom
Szczególnie dzieci pakujące się na ołtarz i dobierające się do dzwonków, a także krzyczące, płaczące. Z jednej strony zachowanie dzieci wpisane jest w Mszę z udziałem dzieci, z drugiej jednak strony – dobrze jest mieć świadomość, że tak, jak nam trudno się skupić, kiedy ktoś wrzeszczy, tak księżom trochę też. Chociaż to też zależy od kapłana. Taka msza jest trudniejsza, jednak często może być nawet lepiej przeżyta, bo wiedząc, że dzieci różnie się zachowują, niektórzy kapłani bardziej się skupiają.
Innym wiernym
Ta grupa jest zapewnenajliczniejsza, a jednak myślę, że zarówno inni wierni mają skłonność do przesady, jak i my, rodzice, za bardzo przejmujemy się tą opinią. Krzywe spojrzenia, kręcenie głową, sapanie, wzdychanie, szeptanie tak, żeby wszyscy słyszeli „te dzisiejsze dzieci”, aż po niemal wyproszenie przez dorosłego lektora z tekstem „państwa dziecko przeszkadza wiernym” (przy minusowej temperaturze, przerobiliśmy to wszystko). Inni wierni chcą dobrze przeżyć Mszę – rozumiem to, ale dzieci przeszkadzają także w innych miejscach. Zawsze znają się tacy, którym coś będzie nie pasować. Na zwrócenie uwagi uśmiecham się i przypominam sobie zdanie Jezusa: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie.
Moje dzieci nigdy nie były idealne i nie chcę, żeby takie były, nie mają stale złożonych rąk, kręcą się, czasem przeszkadzają innym. Moim zadaniem jest pomagać im i chronić je. Im są starsze, tym łatwiej.
Innym dzieciom
Tak wiem, dziecko to też wierny. Dzieci przeszkadzają innym dzieciom, kiedy zaczynają się sobą za bardzo interesować, naśladować. Nie wszystkie pomysły rówieśników lub starszych dzieci są warte powielania. Dziecko ciągle się śmiejące, płaczące może rozpraszać. Nie piszę tego dla wytknięcia, tylko żebyśmy widząc dziecko rozpraszające się mieli na uwadze to, że za chwilę nasza pociecha może zachowywać się inaczej. Dobrą metodą jest znalezienia miejsca jak najbliżej ołtarza, z przodu kościoła, dzięki czemu dziecko nie będzie widziało zbyt wielu innych dzieci, tylko te najbliżej nas.
Z kim ma być na Mszy dziecko przygotowujące się do Komunii Świętej?
Z jednej strony ksiądz zaprasza wszystkie dzieci blisko ołtarza. Dużo dzieci w kościele to piękny widok. Byłam jednak na takiej Mszy, podczas któej właśnie dzieci przygotowujące się do Pierwszej Komunii Świętej zachowywały się w taki sposób, że mój niespełna sześcioletni syn zapytał mnie”
– Dlaczego oni tyle gadają i tak się zachowują?
– Dlatego, że nie ma obok nich rodziców, którzy mogliby podpowiedzieć, co jest właściwe, a co nie – odpowiedziałam.
Rodziców, których sama obecność spowodowałaby, że zachowaliby się lepiej.

Czy dziecko może chodzić po kościele?
Tutaj również dostałam w ankiecie odpowiedzi, zgodnie z którymi połowa ankietowanych była za, a połowa – przeciwko. Jedna z mam powiedziała mi, że to zależy. Zgadza się z tym, że co innego, gdy mowa o roczniaku, który właśnie odkrył magię poruszania się na dwóch nogach, a co innego w przypadku 5-latka, krążącego wokół ławek udając samolot, czy też malucha dobierającego się do dzwonków ministrantów. Jak we wszystkim – trzeba mieć umiar. Kiedy Twój maluch chodząc po kościele zaspokaja potrzebę ruchu, a dzięki temu jest spokojny – to niech chodzi. Najlepiej blisko rodzica, który czuwa nad jego bezpieczeństwem. Starsze dzieci powinny moim zdaniem siedzieć.
„Czasami rodzice panikują, kiedy dziecko sobie chodzi po świątyni, ogląda kościół, ludzi i to co się dzieje. Ma tutaj dużą przestrzeń, czego w domu nie ma. Wtedy rodzic panikuje, zaczyna gonić dziecko i powstaje świetna zabawa. Dziecko ucieka, a rodzic goni. Gdzie mama, lub tata będzie się tak z dzieckiem bawiło? Nie gońmy dzieci, one wrócą” – ks. Michał
Starsze dzieci powinny moim zdaniem być w ławce, obok rodzica.
To koniec tego artykułu, jednak nie koniec tematu. Dostałam tyle materiałów i inspiracji, że musiałam rozbić treść na pół. Już wkrótce ciąg dalszy ????
Podzielę się jedną refleksją odnośnie chodzenia dzieci po kościele. Niestety coraz więcej dzieci ma zaburzenia SI (lub inne) i nawet gdy mają lat około 5 ciężko im wysiedzieć przez godzinę w jednym miejscu. A chodzenie po kościele (po prostu ruch) pomaga im przez tą godzinę być w miarę wyciszonym i skupionym.
Dziękuję za podzielenie się swoją refleksją! Rozumiem potrzebę ruchu dzieci. Jednocześnie czasem trudno mi zrozumieć sytuacje, gdy podczas chodzenia po kościele dzieci trzymają ręce w kieszeniach i robią różne miny, co może trochę rozpraszać. Myślę jednak, że kluczem jest wzajemne zrozumienie i cierpliwość, bo każde dziecko i każda sytuacja są inne.